Trochę późno informujemy Was o tym co działo się w weekend, ale jak to mówią – „lepiej późno niż wcale”. Zajęć i obowiązków nam nie brakuje i nie zawsze jest sposobność szybko dotrzeć z relacjami, choć są one wyczekiwane i powstają w dużej mierze dzięki osobom zaangażowanym w robienie i potem dostarczanie nam zdjęć i filmików, jak i dzięki Panu Prezesowi Krzysztofowi, który chyba ma klony swojej osoby albo jakieś cyber robotyczne kopie, bo to aż niemożliwe, że jest On na większości treningów i meczy tydzień w tydzień i każdego dnia, w pogodę i niepogodę, nie okazując przy tym braku energii czy zwykłych ludzkich problemów ze zdrowiem. Tak było i teraz, gdzie prezes był na każdym z meczy naszych drużyn, jak zwykle zaangażowany i wciąż gotów edukować naszych piłkarzy, jak lepiej i skuteczniej grać. Wiedza w połączeniu z ich sercem i werwą do gry, młodzieńczą energią i pasją, przynosi często im efekty i chodź w tym wszystkim wynik nie jest tak istotny jak rozwój, to jednak widać, że zawodnicy 1.FC idą cały czas do przodu.
Ale wracając do weekendu… Nasze drużyny znów grały swoje ligowo turniejowe rozgrywki. Juniorzy grali swój mecz na Rybniku i zremisowali 1:1, co było istotne, by utrzymać przewagę nad rywalami znajdującymi się tuż pod „efce”. Nasi piłkarze wciąż starają się utrzymać w prestiżowej II lidze wojewódzkiej i póki co nadal mają na to szanse. Trampkarze mieli za to teraz pauzę w lidze i dopiero po Świętach rozegrają swój kolejny mecz. Młodziki D1 czyli rocznik 2010-11, mieli w ten weekend najtrudniejsze zadanie. Grali nie tylko z liderem grupy, ale i znaną marką klubową, posiadającą własną akademię i trenującą w ramach szkoły. Ruch Chorzów, bo o nim mowa, w tych rozgrywkach jest absolutnym faworytem i zespołem dominującym, który dużo strzela bramek i nie stracił jak do tej pory ani jednej. Nic więc dziwnego, że nasz zespół nie był w stanie zatrzymać tak silnej drużyny, niemniej jednak chłopcy starali się jak zwykle ze wszystkich sił a z rywalizacji z tak dobrą drużyną wyciągnęli wiele nauki z ich gry, Z całą pewnością pewnością więc przekują tą porażkę na przyszłe zwycięstwa z kolejnymi przeciwnikami.
Młodsi grali swoje rozgrywki na Football-On. Można krótko i zwięźle przytoczyć to, co piszemy niemal cały czas i powtarzamy jak mantre – grali z niezwykłą pasją i sercami, które zdają się być niewiarygodnych rozmiarów. Są niesamowici. Dla nich mecz to coś co daje im najwięcej radości. Coś co pozwoliło im pokochać grę w piłkę i pomaga im czuć się spełnionym, gdy w nią grają. Mówi się, że dziś telefony, internet czy komputery odciągają dzieci od sportowej aktywności, ale w ich wieku na szczęście, jeszcze tak nie jest a wszyscy mamy nadzieję, że gra i treningi w 1.FC, sprawią, że nawet dorastając będą nadal mieli w sobie tyle zapału do piłki co mają teraz. Dzięki rodzicom i bliskim na trybunach, oczami ich wyobraźni, grają swoją Ligę Mistrzów w każdym meczu. Staja się Neuerem, Messim, Ronaldo czy Halandem, swoimi bohaterami, których grę naśladują. My choć życzylibyśmy sobie by wyrośli na takich piłkarzy, skromniej mamy jednak nadzieję, że zostaną po prostu dobrymi piłkarzami a w dorosłe życie wkroczą przede wszystkim jako dobrzy ludzie wychowani na wartościach kreowanych przez sport. Bo w tym wszystkim zawsze liczy się przede wszystkim człowiek a dopiero potem piłkarz.
Jak zwykle pięknie zrelacjonowane słowami , fotkami i filmikami